Amerykanie po raz kolejny skierowali swoje filmowe zainteresowanie ku francuskiej monarchii i jak w wielu poprzednich "poważnych" produkcjach ponieśli totalną porażkę. Zabrakło im wyczucia finezji i zepsucia francuskiej arystokracji. Zabrakło zrozumienia tego czym dla stuletnich rodów jest genealogia, wzajemne relacje, intrygi i nuda. Lecz przede wszystkim zabrakło pomysłu na historię. Nie wystarczy oprzeć się na "faktach", bo te choć często przerastają wyobrażenia wyrobników z Hollywood, nie dają się mimo to zamknąć w ramy 2-godzinnej obrazkowej prezentacji. Film jest nudny, bez większego zaangażowania ukazujący Francję u dramatycznej zmiany. Świetna osada nie uratuje filmu, jeśli nie ma co grać. Stroje i wnętrza nie wypełnią pustki narracji. Jużź program przyrodniczy o drzewach potrafi być bardziej zajmujący.
Można sobie darować, chyba że potraktujecie "Aferę" jako lek na bezsenność.